Coś nowego, coś ciekawego i coś praktycznego to prosty i skuteczny przepis na szkolenie. Wypracowała go jedna z grup w ramach prowadzonych przeze mnie warsztatów dla trenerów wewnętrznych.
Przypomniałam sobie o tym przepisie uczestnicząc w pewnej konferencji. Słuchałam prezentacji z elementami dyskusji prawników i informatyków. Każda z tych osób była ekspertem w swojej dziedzinie i praktykiem. To było dla mnie jasne. Jednak ich sposób prowadzenia tych mini-szkoleń był bardzo różny.
Przepis na szkolenie: coś nowego
Prowadząca zajęcia prawniczka mówi: Państwo na pewno to już wszytko wiecie, jesteście przecież ekspertami… Na pewno nie powiem nic nowego… Być może miał być to pomysł na docenienie uczestników jako osób z dużą wiedzą. Efekt niestety był odwrotny. Uczestnicy w dużej części stracili zainteresowanie prezentacją. Niektóre osoby z tylnych rzędów (urok sali konferencji) wprost zaczęły to komentować: to po co w ogóle ona zajmuje nam czas…
Co mogła zrobić prowadząca, by jednocześnie docenić wiedzę uczestników, a z drugiej strony pokazać im, że usłyszą coś nowego? Np. pokażę Wam to z innej perspektywy czy też: poszerzę Wasze spojrzenie na te kwestie albo: wybrałam 3 praktyczne zagadnienia, które testujemy w firmach, dla których pracuję. Te moje pomysły to nie gdybanie, a to co w praktyce omawiała prowadzająca zajęcia. Kłopot był tylko taki, że po jej zapowiedziach wiele osób wyłączyło się z aktywnego udziału w prezentacji.
Przepis na szkolenie: coś ciekawego
Na sali pojawia się nowy prowadzący. Informatyk zajmujący się szkoleniami z RODO. Na początku pokazuje kilka slajdów. Uczestnicy „budzą się”. Niektórzy lekko uśmiechają się czy też komentują pokazywane zdjęcia: u nas jest podobnie… Zdjęcia pokazują proste błędy, które mogą wydarzyć się i w naszych firmach.
Potem prowadzący opowiada krótką historię z audytu RODO, który przeprowadził. Magia storytellingu znowu działa – wszyscy słuchają z zaciekawieniem. A potem… No właśnie jeszcze kilka różnych „zaciekawiaczy” pojawiło się. W efekcie zabrakło czasu na merytorykę. Co pokazuje, że przepis działa, gdy są w nim wszystkie 3 elementy.
Przepis na szkolenie: coś praktycznego
Dwóch prowadzących zrobiło podobny błąd: najpierw skupili się na ogólnych przepisach prawnych, przy okazji zaczęli dyskutować z uczestnikami, którzy dopytywali o szczegóły, bo informacje były mało czytelne. Dopiero na sam koniec pojawiły się praktyczne zagadnienia, np. 8 najczęstszych błędów, które występują przy tworzeniu umów o… Według mnie wystarczyło po prostu zacząć od tych zagadnień – czyli zmienić kolejność prezentacji.
Potrzebę czegoś praktycznego najlepiej puentował jeden z uczestników konferencji. Gdy według niego prezentacja była mało praktyczna pytał: to co ja mam powiedzieć swojej kadrowej jak wrócę do firmy? Ona zapyta mnie co konkretnie ma wpisać w rejestrze czynności…
Zachęcam, by niezależnie czy przygotowując krótką prezentację czy długie szkolenia pamiętać o zasadzie: coś nowego, coś ciekawego, coś praktycznego. To przepis na szkolenie, który wpłynie na jego efektywność.
Photo by William Moreland